CD Projekt Red dołącza do grona mecenatów LGBT+ Film Festival

Warszawska spółka po raz kolejny zdaje egzamin z tolerancji. Jej droga do sojusznictwa była jednak wyboista…

Wielkimi krokami zbliża się tegoroczny LGBT+ Film Festival. Pod koniec kwietnia w polskich kinach zobaczymy m.in. dokumentalne „Rebel Dykes” („punk spotyka feminizm w niespokojnym Londynie lat 80.”), i „Majka – świadectwo uzależnienia” Franka Myonka. Tradycyjnie nie zabraknie krótkich metraży (lesbian shorts, gay shorts) i fabuł; imprezę otworzy „Private desert” Aly’ego Muritiby (nagrodzony Nagrodą Publicznością podczas MFF w Wenecji). Pełny repertuar jest dostępny pod tym adresem.

Inicjatywa zyskała właśnie cennego sojusznika.

Ostatnie lata przyniosły ważny zwrot w polityce studia. Podczas ubiegłorocznego Miesiąca Dumy GOG zaoferował „kolekcję Pride Month”, opracowaną wspólnie z „Repliką”, jedynym magazynem LGBTQIA+ w Polsce. Chwilę później CD Projekt ruszył z charytatywnym streamem, po którym na konta Kampanii Przeciw Homofobii wpłynęło 50 tys. zł. Rok wcześniej Adam Kiciński i Adam Badowski puścili w świat komunikat, że tolerancja wpływa pozytywnie na innowacyjność. Był to „tylko” gest, ale poczyniony w kluczowym momencie, a więc w szczycie kampanijnej nagonki na mniejszości psychoseksualne. Dodajmy, że studio konsultowało scenariusz Cyberpunka 2077 z aktywistami Trans-Fuzji.

Nie zawsze jednak grupa wysyłała tak jednoznacznie pozytywne sygnały. Przypomnijmy, że w październiku 2019 na Twitterze GOG-a pojawił się kontrowersyjny ćwierk („Classic PC games #WontBeErased on our watch”). To – z pozoru niewinne – hasło odwoływało się do motta aktywistów LGBTQ+, sprzeciwiających się polityce Donalda Trumpa. „New York Times” bił wówczas na alarm, że ówczesny prezydent USA planuje cofnąć programy mające przeciwdziałać dyskryminacji osób transpłciowych w obszarach edukacji i opieki zdrowotnej. Część społeczności odebrała dowcip (?) jako niestosowny.

Wcześniej osoba zarządzająca kontami społecznościowymi Cyberpunka 2077 zaangażowała się w dyskusję z jednym z użytkowników. Gdy po pokazie gry na E3 ów zagaił: „I WANT MORE, GUYS”, administrator odpowiedział mu pytaniem: „Did you just assume their gender?”. Stanowiło ono odwołanie do transfobicznej serii memów, wyśmiewających rzekomą nadwrażliwość społeczności. Dodajmy, że w prezentowanym wówczas buildzie pojawił się plakat prezentujący modelkę z bardzo widoczną erekcję, co zaowocowało dziesiątkami publikacji o domniemanej transfobii Redów… Jak jednak słusznie podnosił w „CD-Action” Grzegorz Żak z Fundacji Trans-Fuzja: „Transfobiczne są w Cyberpunku korporacje, nie jego twórcy”. Mateusz Tomaszkiewicz, ówczesny projektant questów, przekonywał zaś: „To element naszej wizji. Chcemy zarysować opresyjną rzeczywistość, system zbudowany przez korporacje, które nie trzymają się etycznych granic, seksualizują zarówno kobiety i mężczyzn, jak też osoby transpłciowe czy niebinarne”.

Jak każda duża firma, również CD Projekt musiał dojrzeć do sojusznictwa, co jednak nie było łatwe. Jak wspominała na łamach „Repliki” Julia Kurowska, która zajmowała się UX/UI designem trzeciego Wiedźmina:

– Po moim coming oucie, choć nawet nie byłam pierwszą osobą trans w firmie, zauważyłam, że nie wszyscy w CD Projekcie wiedzieli, jak zareagować. Zabrakło procedur. Musiałam walczyć o każdą drobnostkę w dokumentacji firmowej. No bo nagle widzę, że we wszystkich plikach figuruję pod starym imieniem. Czy można to zmienić? No tak, mogę to pozmieniać… ale sama. Kiedy jechałam pokazywać Wiedźmina 3 na Gamescomie, każdy z naszej delegacji dostał 500 zajebistych wizytówek… i ja też dostałam. Z deadnamem, czyli bezużytecznych. Zgłosiłam. W odpowiedzi dostałam mikroagresję, wzruszenie ramionami i „Sorry, przecież nie musisz ich używać”.

Czułam dyskomfort. Tymczasem moment po coming oucie to jest moment niesamowitej wrażliwości, wszystko może cię zranić. Boisz się, nie wiesz, czy ludzie są z tobą szczerzy, czy cieszą się z tobą i gratulują odwagi, czy może przybierają pozę, bo alternatywa mogłaby się dla nich wiązać z ostracyzmem.

Tym bardziej gratulujemy, nie po cichu licząc na podobne zaangażowanie ze strony innych polskich zespołów.