T-Bull też wchodzi w symulatory

I od razu zapowiada, że zapowie ich pięć.

Wrocławski producent zasłynął za sprawą mobilnych samochodówek (seria Top Speed, Idle Racing Go) oraz tytułów dla miłośników jednośladów i pojazdów gąsienicowych (Moto Rider Go, Tank Battle Heroes). Całkiem niedawno zaczął portować swoje portfolio na Switcha i pecety oraz ruszył z InfiniteCorp, a więc pierwszą produkcją premium (w wyższej jakości, płatną, pozbawioną reklam) którą dowcipnie nazwaliśmy „piątą cyberpunkową grą, którą Polacy zapowiedzieli na 2020„. O portfolio i polityce spółki więcej dowiecie się zresztą z trzydziestego drugiego odcinka „Polski w grze”, w którym o segmencie mobilnym opowiadał Damian Fijałkowski, współzałożyciel T-Bulla.

Zwrot w stronę symulatorów, który właśnie ogłoszono, zwiastowała wrześniowa zapowiedź Birding Simulatora.

Jak się okazuje – to dopiero początek. Spółka poinformowała właśnie o podpisaniu listu intencyjnego na stworzenie pięciu kolejnych symulatorów, co ma jej pozwolić „dynamicznie rozwinąć skrzydła w produkcjach na PC i konsole”. Jak komentuje Fijałkowski:

Pracujemy obecnie nad ostateczną umową ramową i doborem projektów, które w ramach tej współpracy zostaną zrealizowane. Chcielibyśmy sukcesywnie zapowiedzieć gry w formie trailerów w ciągu najbliższych kilku miesięcy. To pozwoli zagospodarować nam nowe obszary działalności, oprócz rynku mobilnego, co powinno wpłynąć na osiąganie coraz lepszych i bardziej zdywersyfikowanych przychodów.

Przypomnijmy, że w ubiegłym roku spółka zanotowała 9,6 mln zł przychodu i 2,1 mln zysku netto (wzrost o 400% w stosunku do 2018). Jednocześnie spadła jednak liczba pobrań, co zarząd tłumaczył zmianą w podejściu do tworzenia gier. T-Bull chciał wydawać mniej, acz bardziej rozbudowanych tytułów, w dodatku przygotowywać produkcje dedykowane pecetom i konsolom oraz sukcesywnie przenosić na kolejne platformy tzw. backcatalog.