Smuta: Rosja sfinansuje grę o „najeźdźcach z Polski”

Szykuje się moskiewska odpowiedź na Ghost of Tsushima.

W lutym Kreml ogłosił opiewający na 7 mld rubli (po obecnym kursie: niemal 500 mln zł!) program wsparcia dla krajowej branży, którego środkami dysponuje Instytut Rozwoju Internetu. Pieniądze miały popłynąć do twórców, którzy opowiedzą w linijkach kodu o wielkiej wojnie ojczyźnianej (jak w Rosji nazywana jest II wojna światowa), męstwie wysokich rangą oficerów i sił specjalnych.

Twarzą inicjatywy został Aleksander Khinshtein, deputowany do Dumy, przewodniczący komisji polityki informacyjnej, komunikacji i informatyki. Jak twierdził w felietonie dla „Kommiersanta”: „wpływ gier na umysły młodych ludzi jest zbyt duży, by z nich nie skorzystać”. Warto natomiast, konstatował, by Kreml „promował za ich pośrednictwem prawdziwe wartości: patriotyzm, zainteresowanie historią kraju (…) umiejętność prawidłowej oceny sytuacji politycznej”.

Polacy jak Mongołowie

Dotacje ogłoszono, gdy rosyjskie wojska prowadziły „ćwiczenia” na granicy z Ukrainą. Gdy jednak niespełna miesiąc później w Kijowie zawyły syreny alarmowe, Rosja szybko stała się dla gamedevu pariasem, od którego zdystansowali się najwięksi twórcy i wydawcy (ton nadały jednak, co znamienne, polskie zespoły). Wygląda jednak na to, że Kreml ma pomysł, jak zaspokoić popyt lokalnych graczy na nowości.

Jak podaje Belsat: wspomniany Instytut Rozwoju Internetu wyłożył na Smutę 260 mln rubli (prawie 20 mln zł), co ma stanowić 50-70% budżetu projektu.

W rozmowie z „Kommiersantem” Aleksiej Kopciew, współwłaściciel Siberia Limited, doprecyzował, że inspiracją dla jego (szerzej nieznanego) zespołu jest hit Sucker Punch, w którym samuraje walczą z najazdem Mongołów.

„U nas będzie podobny (jak w Ghost of Tsushima – dop. red.) motyw: walka niewielkiej liczby patriotów, którym udało się pokonać wojska polskie”.

Malarz nieznany, „Zdobycie Kremla przez Polaków”

Studio planuje oprzeć scenariusz na powieści historycznej Michaiła Zagoskina „Jurij Miłosławski, czyli Rosjanie w 1612 roku”. Pisarz odwołuje się do burzliwego okresu Wielkiej Smuty, a więc bezkrólewia, kiedy to przez dwa lata (1610-1612) Moskwę okupowali Polacy. Rocznica jej „wyzwolenia”, a więc 4 listopada, jest obchodzona w Rosji jako Święto Jedności Narodowej.

Wśród bohaterów nadchodzącego action RPG-a znajdą się książę Dmitrij Pożarski i kupiec Kuźma Minin, organizatorzy pospolitego ruszenia przeciwko Polakom (mimo odsieczy hetmana wielkiego litewskiego Jana Karola Chodakiewicza, ich powstańcza armia odbiła stolicę i skutecznie ją utrzymała). W pozostałych rolach wystąpią Dmitrij Samozwaniec, król Zygmunt III oraz Michaił Fiodorowicz Romanow, nowy car, wybrany w 1612 przez Sobór Ziemski w Moskwie (jego elekcja zapoczątkowała trzystuletnie panowanie Romanowów, zakończone dopiero brutalnym przewrotem bolszewików).

„Żadna gra tu nie pomoże”

Belsat przypina, że Władimir Putin już w 2019 polecił rządowi stworzenie „centrum koordynacyjnego organizacji produkcji treści mających na celu duchową i moralną edukację młodzieży oraz ich dystrybucji na internet”. W ten właśnie sposób powstał Instytut Rozwoju Internetu, który planuje podpiąć pod finansową kroplówkę ponad 200 projektów.

Czy jednak Smuta i podobne tytuły zawojują masowego odbiorcę? W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Jakub Marszałkowski (Game Industry Conference, Fundacja Indie Games Polska) nie pozostawiał na inicjatywie suchej nitki:

– Chcąc przemycać w kulturze swoją narrację, trzeba to robić subtelnie, a nie obuchem w łeb. Kto funkcjonuje w warunkach rosyjskiej propagandy, utwardzi się w swoich przekonaniach, pozostali nawet takiej produkcji nie zauważą. Oczywiście da się przygotować za duże pieniądze shooter o rosyjskim poruczniku… ale czy przekona on Polaków, Amerykanów, Niemców i Ukraińców, że Rosjanie byli bohaterami?

Jeszcze dosadniejszy był Paweł Schreiber, który udzielił krótkiego wywiadu do nowego wydania „CD-Action„:

– To wyrzucanie pieniędzy w błoto, światową narrację na swój temat Rosja buduje, mordując ukraińskich cywilów. Tu nie pomoże żadna gra wideo o witanych kwiatami „wyzwolicielach”.

To początek nurtu?

Niewykluczone, że Smuta stanowi dopiero preludium. Jak słusznie podnosi w cyklu „Goworit Moskwa” Agnieszka Jędrzejczyk (OKO.Press) w ostatnim czasie nasiliły się bowiem ataki rosyjskiej propagandy na Polskę. Niekiedy: absurdalne. Funkcjonariusze mediów oskarżyli np. warszawską Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego o opracowywanie w Ukrainie broni bakteriologicznej oraz nowego sposobu rozpowszechniania wścieklizny (!).

Juliusz Kossak, „Odsiecz smoleńska”

Ponadto w czołowych programach informacyjnych pojawiła się sugestia, że Polska chciałaby dokonać rozbioru Ukrainy, ponownie przyłączając do swoich granic Lwów. Szczególnie aktywny na tym polu okazał się Dmitrij Miedwiediew (były prezydent Federacji Rosyjskiej, a obecnie: wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa). Ów wykorzystał słowa przemówienia Andrzeja Dudy (który stwierdził, że między Polską i Ukrainą „nie będzie granicy”) do próby wbicia klina między oba narody. Jak ocenił: to zakamuflowana próba aneksji.

“Ukraina nic nie dostanie z wyimaginowanego braterstwa z Polską, poza ostateczną utratą państwowości”.

Smuta pada na niezwykle podatny grunt. Z opublikowanego przez Active Group sondażu wynika, że aż 75,5% respondentów uważa, iż kolejnym celem ataku Rosji powinna być Polska (na drugim miejscu – z wynikiem 41% – znalazły się kraje bałtyckie: Litwa, Łotwa Estonia). Trzeba jednak pamiętać, że badania opinii publicznej w autorytarnych dyktaturach nie są miarodajne (co wnikliwie tłumaczy choćby Piotr Pacewicz z OKO.Press).

 

Do zilustrowania artykułu wykorzystaliśmy obraz Ernsta Lissnera „Polacy poddają się na Kremlu”.