„PSX Extreme” ma ewidentny problem z alkoholem

Stare porzekadło głosi, że pić trzeba z głową. Pisać o piciu – tym bardziej.

Statystyczny Polak wypija rocznie ponad 11 litrów czystego spirytusu (więcej nawet niż w okresie stanu wojennego!)… a tendencja jest wzrostowa, bo – tłumaczą badacze CBOS-u – wraz ze zmianą na sklepowych półkach zmienia się nasza kultura picia. Na rynku pojawiły się niskoprocentowe piwa smakowe i cydry, rośnie sprzedaż popularnych „małpek”. (Butelek z mocnym alkoholem o pojemności 100-200 ml kupujemy w Polsce aż trzy miliony dziennie! Milion z nich – jeszcze przed południem).

Dane, które przytaczam powyżej, pochodzą z roku 2019. Dziś, nie ma co ukrywać, jest jeszcze gorzej. Terapeuta uzależnień Robert Rutkowski, którego Juliusz Ćwieluch („Polityka”) zagadnął o to, „jak jest z tym piciem w pandemii?”, ironizował:

„Wspaniale. Tak wspaniale, że czas oczekiwania na terapię u mnie wydłużył się z trzech do prawie ośmiu miesięcy. Prywatne ośrodki odwykowe mają teraz żniwa”.

Chętniej sięgamy po butelkę, bo doskwiera nam lockdown, boimy się utraty stanowiska i majątku, przeżywamy żałobę po stracie bliskich, ale też dlatego, że… możemy. Skończyło się – tłumaczy ekspert – „trzeźwienie pod pracę”; pracujemy zdalnie, przed komputerem, a za komputerem ukrywamy flaszkę. Dodajmy, iż rozpija nas sama Polska. Rząd może i potrafi zamknąć cmentarze, hotele, kina, teatry i sklepy w centrach handlowych, ale przed zamknięciem sklepów monopolowych 24 h wzbrania się jak może. Właściwie nic dziwnego, podatek akcyzowy rocznie wnosi do budżetu ponad 14 mld zł wpływów.

Dlaczego medium o grach w ogóle o tym pisze?

Swoim felietonem piję (nomen omen) do tekstu „Chrzanić Oscary i bycie grzecznym chłopcem”, zamieszczonego w najnowszym wydaniu „PSX Extreme”. Konrad „SoQ” Adamczewski zaczyna swój artykuł od streszczenia słynnego przemówienia Josefa Faresa (A Way Out), który podczas The Game Awards wykrzyczał w stronę publiczności: „F**ck the Oscars”…

Choć po sieci rozlały się wówczas domniemania, że developer pojawił się na scenie w stanie wskazującym, on sam publicznie zaprzeczył oskarżeniom, jakoby spożywał jakiekolwiek substancje psychoaktywne. W obronę wziął go zresztą publicznie Jimmy Donnellan, redaktor naczelny CulturedVultures. Jak pisał:

„Fares obwinił jetlag, ale sądzę, że to po prostu jego charyzma, która jest całkowicie niekontrolowana w sytuacjach publicznych. Niektórzy myślą, że był pijany, ale nie, Josef po prostu taki jest”.

Nawet, jeśli występ Faresa był, tu nie zaprzeczam, bełkotliwy (biedny Geoff Keighley wyraźnie dał się zbić z pantałyku) kolportowanie przez Adamczewskiego plotek jest – w najlepszym razie – nieeleganckie. Zwłaszcza, gdy dotyczą one tak delikatnej materii. Tymczasem dziennikarz zasugerował, że twórca był pod wpływem zarówno w tytule materiału, we wstępie, jak i w pierwszym akapicie tekstu… inna rzecz, że następnie wycofał się z tego oskarżenia rakiem („A tego, czy był przy tym [Fares – dop. red.] po kilku głębszych, nigdy się raczej nie dowiemy. Zresztą jakie to ma znaczenie?”).

Ale problem z tym artykułem jest znacznie, znacznie poważniejszy

Podług Żelaznej Reguły Tworzenia Polskiej Publicystyki o Grach („streść anegdoty rodem z zagranicznych publikacji”) Adamczewski dokonuje osobliwego „przeglądu osób pijących w gamedevie”. W takim „panteonie” umieszcza m.in. Goichiego Sudę (ów obmyślał gry ze współpracownikami w barze, a później nie pamiętał, co właściwie wymyślili), Shinjiego Mikamiego (ponoć stracił przytomność w pubie) i Swery’ego65 (tłumaczył influencerom, gdzie w Osace można zacząć tankować od 10 rano). A na okrasę: autorów Ant Simulatora (przyznali, że przepili pieniądze z Kickstartera).

Bodaj najmocniej wybrzmiewa jednak cytat z Yoko Taro, scenarzysty NieR: Automata:

„Pijąc, tracę zahamowania. To rodzaj nieskrępowanej twórczości, możliwej tylko pod wpływem, więc czasem staram się pić więcej. (…) Czasem płaczę, czasem mówię sobie: to naprawdę smutna historia”.

Każdy z powyższych panów wysłał więc sygnał świadczący o – co najmniej – ryzykownym spożyciu… sęk w tym, że Adamczewski pisze o nich ze swadą wujasa, dla którego podobne historie są zabawnymi opowiastkami, w sam raz do opowiedzenia na imieninach. Wątpliwą ozdobą tekstu są określenia rodem sprzed dwóch dekad („na bani”, „trawka”, „upalony jak świnia”, „haj”) oraz puenta, stanowiąca najbardziej bolesny dowód na to, że autor trywializuje użytkowanie substancji psychoaktywnych.

„Tworzenie gier to stresująca praca, dlatego czasem trzeba po prostu w ten czy inny sposób spuścić ciśnienie” (…) (Należy – dop. red.) pamiętać o tym, że deweloper nie kaktus – czasem się napić musi”.

W grach wideo alkoholizm bywa sprowadzany do fabularnego narzędzia. Często jest przystankiem na drodze bohatera, dla którego choroba alkoholowa to preludium do romantycznej wendetty, jakiej dokonuje na zabójcach żony/dziewczyny/córki. Bywa również power upem bądź easter eggiem… twórcy spłaszczają działanie substancji psychoaktywnych, raczej je banalizując bądź gloryfikując, rzadko natomiast pokazują długofalowe konsekwencje ich przyjmowania. Nie znaczy to, że podobnie muszą czynić dziennikarze branżowi.

Po substancje psychoaktywne sięgamy, rzecz jasna, w celach rozrywkowych. Ale u osób z deficytami kompetencji emocjonalnych, które znajdą się w trudnej sytuacji, mogą być one wykorzystywane do regulowania emocji. Jako pracownicy sektora kreatywnego, developerzy są bardzo narażeni na problemowe użytkowanie. A jego skutki bywają opłakane, i nie mówię tutaj tylko o rozpadzie relacji rodzinnych albo utracie pracy. Badania WHO dowodzą, że ryzyko popełnienia samobójstwa u osób cierpiących na alkoholizm wynosi aż 7-15%.

Konradzie,

pozwolę sobie na familiarny ton, bo przecież znamy się i lubimy nie od wczoraj. Jako wieloletni, branżowy weteran, znasz osoby pijące ryzykownie, takie, które walczą z chorobą alkoholową i te, które odważnie stawiły jej czoła. Jestem świadom rozrywkowego profilu „PSX Extreme”… moim jednak zdaniem nijak nie usprawiedliwia on ani czynienia z choroby alkoholowej dowcipu, ani – po prawdzie – normalizowania spożycia. Chętnie przeczytałbym natomiast wsparty eksperckim komentarzem reportaż. Podejmiesz wyzwanie?