Iron Wolf: Preprodukcje to okłamywanie graczy

„A jak się robi gry komputerowe, to nie wolno graczy okłamywać” – twierdzi prezes.

Za nami giełdowy debiut Iron Wolf. Debiut, dodajmy, nieudany, już w pierwszych minutach obecności na NewConnect akcje zaliczyły tąpnięcie o 44% względem kursu odniesienia (16 zł). Na dzisiejszym otwarciu za jeden walor spółki zapłacimy ok. 7,70 zł.

Przemawiając na GPW, prezes Bartosz Pluta opowiedział co nieco o swojej wizji studia. Jak podkreślił: ma ono stawiać na tytuły historyczne, produkowane w sposób zrównoważony.

„Wielokrotnie po naszej ostatniej emisji wydawano mi pytanie: dlaczego nie zatrudniliśmy setki pracowników i nie rzuciliśmy się na kilkanaście projektów? (…) Były spółki, które nie były gotowe na tak drastyczny przyrost pracowników, nie miały procesów i doświadczenia, żeby w tak krótkim czasie stać się dużymi studiami. (…) Ich koszty miesięczne są (dziś) olbrzymie”.

Liczący 14 pracowników Iron Wolf stawia się w kontrze do tego typu zespołów.

„Mamy trzy zapowiedziane gry, które na pewno dostarczymy. Mamy bardzo stabilną sytuację finansową właśnie dlatego, że mamy niskie koszty stałe”

– dopowiada prezes.

Najciekawsze Pluta zostawił jednak na koniec, odnosząc się do fenomenu tzw. preprodukcji(*). Przypomnijmy, że mowa o zjawisku zapowiadania po kilku projektów równocześnie (do właściwej produkcji trafiają jedynie te, które zbiorą dość zapisów na wishlistach). Na jakimś etapie Steam mocniej przyłożył się zresztą do weryfikacji buildów, co mocno takie praktyki ukróciło.

„Mają państwo świadomość, jaki szał był w 2019, 2020 roku na tworzenie tzw. preprodukcji, na tworzenie trailerów… to był bardzo ciekawy pomysł pod kątem biznesowym. Wypuszczały zespoły trailer, sprawdzały, czy jest zapotrzebowanie, czy jest community graczy, które chciałoby zagrać w taką grę, no i jeśli tak, to zespoły kierowały grę do produkcji (…)

Niestety, ten trend miał pewien problem i zasadniczą wadę. Mianowicie okłamywał graczy. A jak się robi gry komputerowe, to nie wolno graczy okłamywać”

– mówi Pluta. Ów odniósł się także do wishlist, twierdząc, że ich znaczenie sukcesywnie spada:

„Wytworzyła się obiegowa opinia, że wishlisty nie są już takie same, one już nie mają tej wartości. Dlaczego nie mają? Właśnie przez ten trend, że gracze przestali wierzyć w wishlisty. Przestali je klikać, bo nie powstawały gry, które zostały zapowiedziane„.

Dotychczas spółka zapowiedziała trzy tytuły: Destroyer: The U-Boat Hunter, (symulator niszczyciela walczącego z okrętami podwodnymi podczas bitwy o Atlantyk), Sherman Commander (które pozwoli nam zasiąść za sterami amerykańskiego czołgu) i Nazi Busters (boomer shooter, w którym zawalczymy z nazistami).

 

(*) Jak słusznie zwracają w mediach społecznościowych nasi Czytelnicy: jest to nieprecyzyjne użycie terminu. Prezes Pluta ma raczej na myśli kręcenie fejkowych trailerów.