Dying Light: Bad Blood – Twórcy rozdają grę właścicielom Dying Lighta

To niezwykle logiczny krok.

Dlaczego niezwykle logiczny?

Tytuł debiutował we wrześniu 2018, przyciągając maksymalnie raptem 452 graczy (dane SteamCharts). Pomysł na to, by pożenić parkour, zombie i battle royale nie chwycił również w długiej perspektywie; przez ostatnie pół roku maksymalna liczba jednocześnie zalogowanych wynosiła raptem kilkunastu. Być może winę za taki stan rzeczy ponosił model dystrybucji: Zła krew była dostępna nie w formie F2P, ale za ok. 80 zł (w cenie otrzymywaliśmy garść bonusów w rodzaju złotej maski fundatora i kilku skórek).

Wczoraj, z okazji pięciolecia amerykańskiej premiery podstawowej wersji gry, jej posiadacze otrzymali spin-offa za darmo.

Czy warto się z nim zaprzyjaźnić? Wrocławianie próbowali twórczo przedefiniować założenia PUBG-a czy Fortnite’a, ukuli nawet slogan „brutal royale”. Bad Blood cechuje się mniejszą skalą (do Harran trafia maksymalnie 12 ocalonych), ale nadrabia to bardziej konfrontacyjnymi (przez wzgląd na niedobory amunicji) starciami, zblendowaniem PvP z PvE oraz dynamiką eksploracji. Punktuje również assetami z podstawki: poza umykaniem spod maczet kolegów musimy też odskoczyć od młotów demolisherów, również sami mamy możliwość skorzystania z całkiem bogatego arsenału.

Mimo wszystko gracze byli dalecy od hurraoptymizmu, na Steamie spin-off zebrał mieszane oceny (65% recenzji użytkowników jest pozytywna, z ponad tysiąca ogółem). W dużej mierze narzekano jednak właśnie na niedobory graczy, przez które przestój między kolejnymi sesjami potrafił być cokolwiek spory.

Czy to zapowiedź renesansu Bad Blooda? Wczoraj liczba graczy wzrosła do 159, nie da się jednak ukryć, że Techland odstawił projekt na boczny tor (ostatnia aktualizacja ukazała się w marcu). Nadmieńmy jednak, że pierwszy Dying Light ma się całkiem nieźle. W październiku gra próbowała nas skusić crossoverem z Left 4 Dead, w grudniu oferowała zawartość inspirowaną Chivalry: Medieval Warfare. Ciut gorzej jest z jej sequelem, który – choć zapowiadany na wiosnę 2020 – ostatecznie ukaże się w… bliżej niesprecyzowanym okresie. Zresztą, powody zwłoki są klasyczne jak rzeźby Fidiasza.