Cyberpunk 2077: Schreier oskarża, Badowski odpowiada

Dziennikarz odgrzewa kotlet… ale reakcja CD Projektu może być zwiastunem dobrej zmiany.

Również miniony tydzień obfitował w doniesienia na temat polskiego blockbustera. Niestety – dość przykre; działalność CD Projektu wziął pod lupę Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, a choć napiętą sytuację wokół spółki starał się uspokoić Marcin Iwiński, jego słowa wywołały burzę (zwłaszcza wśród testerów). Kropkę nad i postawił Jason Schreier, który wcześniej sukcesywnie relacjonował przedpremierowy crunch Redów.

Na łamach Bloomberga dziennikarz dzieli się wnioskami z rozmów z 20 pracownikami CD Projektu – byłymi i obecnymi – których wypytał (w większości anonimowo) o kulturę pracy w firmie. Wnioski?

  • według rozmówców Schreiera studio skupiało się raczej na marketingu niż produkcji, terminy były nierealistyczne, co przyczyniło się do wspomnianych wcześniej nadgodzin.
  • twórcy twierdzą, że wiele krytykowanych aspektów gry zostało przez studio właściwie zidentyfikowanych, natomiast nie starczyło im czasu na poprawki.
  • produkcję hamowały problemy z autorską technologią, która dobrze sprawdzała się przy Wiedźminie, ale wymagała masy przeróbek, by móc napędzać zupełnie nowy tytuł. Jeden z członków zespołu porównał to do równoczesnej jazdy pociągiem i stawiania pod nim torów.
  • właściwa produkcja rozpoczęła się pod koniec 2016. Wcześniej projekt po cichu zresetowano.
  • po objęciu przez Adama Badowskiego funkcji reżysera, ów zażądał zmian w historii i rozgrywce (m.in. zmianę perspektywy). Kilku czołowych twórców Wiedźmina 3 miało na temat tych elementów inną opinię, co doprowadziło do fali odejść.
  • demo prezentowane podczas E3 2018 było ponoć „fałszywe” i prezentowało raczej pobożne życzenia na temat gry, a nie autentycznego builda. Developerzy twierdzą, że spędzili nad nim kilka miesięcy, które mogli przeznaczyć na właściwe prace nad grą.
  • przepytani pracownicy nie wierzyli w kwietniowy termin premiery do tego stopnia, że tworzyli memy na ten temat.
  • część z nich narzeka na kiepską organizację pracy i niedostateczne moce przerobowe, by podołać produkcji tej skali.
  • testerzy mają zarabiać w studiu 12-15 dolarów za godzinę.
  • niektórzy pracownicy obstawiali, że premiera będzie miała miejsce… w 2022.

By być szczerym: są to „zarzuty” zupełnie niezaskakujące. Właściwie każdy z nich – może poza „fałszywym demem” – wybrzmiał pod koniec 2017, gdy media odkryły niskie noty CD Projektu na portalu Glassdoor i zaczęły wypytywać developerów o organizację pracy w firmie. Sam zresztą miałem wówczas okazję rozmówić się z kilkunastoma pracownikami Redów, którzy wyrażali właściwie identyczne opinie – od „cichego resetu”, przez kiepską organizację pracy, problemy z silnikiem, inwazyjne ingerencje Badowskiego i głośne odejścia, po nadmierne skupienie się na marketingu i produkcji targowych prezentacji, z czym był problem jeszcze za czasów wiedźmińskiej trylogii. (Odsyłam do „CD-Action 01/2018”, artykuł „Za szklanymi drzwiami”).

Ciekawe jest w tej historii co innego. Trzy lata temu CD Projekt sukcesywnie odpowiadał mediom słowami: „nie komentujemy plotek”. Firma ograniczyła się wówczas do wydania oświadczenia, w którym członkowie zarządu tłumaczyli, że odejścia ważnych pracowników nie wpłyną na prace. Do zarzutów pracowników odniosła się lakonicznym: „Nasze podejście niekoniecznie musi odpowiadać każdemu”

Tym jednak razem Adam Badowski zabrał głos. W krótkim wpisie ów polemizuje z tekstem Schreiera, zacytujmy zresztą w całości:

Szef działu QA, Łukasz Babiel, postanowił z kolei odnieść się do zarzutów o niskie stawki testerów.