Chmielarz: „Spiritus movens Painkillera bądź Bulletstorma po prostu dzisiaj nie ma w PCF”

Projektant na pewno jednak zagra w Outriders.

Rano cytowaliśmy wywiad, który prezes People Can Fly udzielił portalowi INNPoland.pl. Sebastian Wojciechowski został zapytany o wypowiedź Adriana Chmielarza, byłego szefa studia, twierdzącego, że „PCF z czasów Painkillera/Bulletstorma i PCF produkujący Outriders to dwie różne firmy”.

Zresztą, Chmielarzowi trudno było nie przyznać racji, nie jest bowiem tajemnicą, że jego dawna firma przechodziła w ostatnich latach burzliwy okres (który – bardzo pobieżnie – przypomnieliśmy w tym newsie). Na dwa miesiące od oficjalnej zapowiedzi Gears of War: Judgemenet, PCF zmienił nazwę na Epic Games Poland, a jego trzech ojców założycieli (Chmielarz, Andrzej Poznański i Michał Kosieradzki) odeszło, by stworzyć The Astronauts. Przez kilka lat studio zajmowało się głównie produkcją assetów do Fortnite’a i tzw. sample games na Unreal Engine 4. Gdy w 2015 wróciło do dawnej nazwy, na pokładzie miało raptem 40 pracowników. Dziś jest ich ponad 250.

Wróćmy jednak do czasów nam współczesnych. We wspomnianym wywiadzie Wojciechowski nazwał komentarz Chmielarza „dość groteskowym” i stwierdził, że „osobiście odbiera to tak, jak gdyby (Chmielarz) chciał zaistnień na fali zainteresowania nowym tytułem”. Nie bez słuszności zauważył, że w firmie wciąż jest ponad 20 osób, które pracowały nad Bulletstormem (a więc jedna trzecia tamtej ekipy).

Chmielarz postanowił odnieść się do słów kolegi na Facebooku. Projektant podtrzymał stanowisko wyrażone w lutym (pisownia oryginalna):

Geneza tego tweeta jest prosta: po fali materiałów z nowej gry PCF-u dosłownie wszędzie, gdzie się dało – YouTube, Twitter, Reddit, itd. – gracze łączyli stare gry PCF z nową, niespecjalnie zdając sobie sprawę z tego, że „stare” i „nowe” PCF to dwie różne firmy, które łączy głównie nazwa.

Różnica między „starym” a „nowym” PCF-em – kontynuuje – jest na tyle istotna, że warto wytłumaczyć ją w szczegółach.

Zapewne część kontrowersji bierze się z niezrozumienia słowa „creatives”. W tym znaczeniu chodzi o osoby, które miały bezpośredni, istotny wpływ na poprzednie gry PCF-u, a nie o wszystkich ludzi, którzy byli, są czy będą w PCF.

Więc spójrzmy czy rację ma Sebastian twierdząc, że w moim „groteskowym” tweecie, którym starałem się „wylansować” na fali zainteresowania Outridersami, chodziło mi „głównie o samego siebie”.

Czy jest w PCF Michał Kosieradzki, dusza efektów, postaci i wszystkich dużych wydarzeń (boss fights itd.) w starych grach? Nie ma. Czy jest w PCF Andrzej Poznański, główny architekt optymalizacji grafiki i Lead Artist Bulletstorma? Nie ma. Czy jest w PCF Ed Key, Lead Gameplay Designer? Nope. A może są Arcade Berg czy Steve Lee, gameplay designerzy? Wojciech Mądry, Lead Level Designer? Lead Animator, Jakub Kisiel? Graficy od konceptów? Nie ma. Współpracują Cliff czy Rick Remender? Nie.

I to chodziło w sformułowaniu „creatives”. Osób, które były spiritus movens Painkillera bądź Bulletstorma po prostu dzisiaj nie ma w PCF, kropka.

Nie znaczy to, że nie ma obecnie w PCF w ogóle osób, które pracowały nad starymi grami, i nigdy tak nie twierdziłem (bo wtedy napisałbym „developers”, a nie „creatives”). I są to zdolni, sprawni, solidni i bardzo doświadczeni developerzy (ba, jeden z nich jest teraz Creative Leadem nowej gry), ale, z całym szacunkiem, nie core twórczy starych gier.

Pojednawczo puentuje, że na pewno sprawdzi nową grę dawnych kolegów i koleżanek.

I powodzenia z projektem. Owszem, część graczy stęka, ja też trochę stękam, ale kupię na pewno. I nawet nie dlatego, że chcę sprawdzić co w trawie piszczy, tylko mimo paru zastrzeżeń mam po prostu realną ochotę w Outridersów zagrać.

Peace.

 

Więcej o Outriders dowiecie się ze specjalnego odcinka naszego podcastu „Polska w grze”. , polecamy również przyjrzeć się zwiastunom tytułu i wczytać w reakcje prasy. Odnośnie zaś Witchfire, a więc nowej gry Chmielarza i The Astronauts: we wrześniu wyszła ona „z twórczego zastoju”, pod koniec roku zespół opublikował nawet krótki materiał z jej wewnętrznego dema.