Superheroes Academy wygląda brzydko… ale czy to brzydki plagiat?

Zastanówmy się, czy Strategy Forge mogłoby zostać pozwane przez Disneya.

Strategię, w której wcielamy się we właściciela superbohaterskiej agencji, zapowiedziano w zeszłym tygodniu. Rzecz zadebiutuje w przyszłym roku i pozwoli nam na budowę bazy, zatrudnianie, trenowanie oraz wyposażanie herosów, a następnie posyłanie ich naprzeciw superzłoczyńcom.

Dodajmy, że autorzy całkiem wyględnego Punk Wars stworzyli raczej… nieprzeestetyzowaną oprawę. Poniżej załączamy garść screenów (i gifa!), więcej materiałów znajdziecie na steamowej karcie katalogowej.

Nasze wątpliwości wzbudziło jednak co innego. Zwiastun. Rzućcie no zresztą okiem na pierwszych kilka sekund:

I porównajcie je z intrem superprodukcji osadzonych w Marvel Cinematic Universe:

O ewentualny pozew ze strony Disneya (właściciela Marvel Studios) zapytaliśmy Michała Pękałę, adwokata związanego z Fundacją Indie Games Polska, piastującego również funkcję Head of Gaming w kancelarii Maruta Wachta S.J. Jak mówi:

– Gołym okiem widać, że koledzy ze Strategy Forge czerpali garściami z marvelowskiego intra: w obu wypadkach widzimy bardzo szybkie migawki nakładających się na siebie obrazów… jednak w mojej ocenie do naruszenia nie doszło. Mieszczą się oni w granicach dozwolonego wykorzystania innego utworu; to inspiracja, nie plagiat. Motyw muzyczny wykorzystywany przez Strategy Forge różni się od marvelowskiego, studio przygotowało też swoje własne grafiki i efekty dźwiękowe.

Jak jednak zastrzega: wcale niewykluczone, że gdyby któryś z decydentów Disneya zobaczył zwiastun gry warszawiaków – mogliby oni znaleźć się w niewesołej sytuacji.

– Disney, podobnie jak Nintendo i kilka innych dużych stajni praw autorskich i znaków towarowych, potrafi być agresywny w ochronie swojej własności intelektualnej. Nie wykluczałbym sytuacji, w której mógłby on zaatakować Strategy Forge dla samej zasady, by utrzymać „renomę” studia, które nie pozwala na jakiekolwiek wykorzystanie swojej marki i elementów swoje franchise’u. Być może nie miałby on ewidentnych podstaw prawnych, ale za to miałby armię prawników i nieograniczony budżet. Mógłby „zakopać” niezależny zespół pozwami, wnioskami dowodowymi, wnioskami o zabezpieczenie, i tak dalej, i tym podobne…

Nie jest to niespotykana strategia. Zwróćmy uwagę, że z “jakiegoś powodu” w popkulturze nie pojawiają się masowo mężczyźni w czarnym płaszczu z wiadrami na głowach, którzy mówiliby przez syntezator mowy. A mogliby, bo choć postać Dartha Vadera jest chroniona na poziomie amerykańskiego prawa autorskiego i prawa do wizerunku postaci fikcyjnych (tego ostatniego w Polsce nie mamy), to jednak sama inspiracja nie jest z mocy prawa zabroniona.

Wątpliwości związane z prawami autorskimi, organizacją studia czy umowami wydawniczych to dla developerów chleb powszedni. Właśnie dlatego Fundacja Indie Games Polska uruchomiła serię bezpłatnych konsultacji prawnych, z których niezmiennie polecamy skorzystać.