G2A zapłaci twórcom Factorio 40 tys. dolarów

Na giełdę z kluczami trafiły nielegalnie pozyskane gry.

Korzenie sprawy sięgają lipca 2019. Mike Rose z No More Robots opublikował wówczas na Twitterze wulgarny wpis („W najnowszym odcinku j***ć G2A”), którym oskarżył firmę o stosowanie reklam kontekstowych. Po wpisaniu w wyszukiwarkę nazwy Descenders (tytułu wydawanego przez NMR), w wynikach wysoko pojawiała się rzeszowska giełda z kluczami, niżej zaś – oficjalna strona wydawcy.

https://twitter.com/raveofravendale/status/1144971664855371777

Wytknięciem praktyki (z której korzystają z niej również, chociażby, Allegro, Amazon, eBay czy Ceneo), Rose uruchomił lawinę oskarżeń. Rami Ismail (Vlambeer) oraz przedstawiciele RageSquid stwierdzili wręcz, że zamiast kupować ich gry od G2A lepiej… ściągnąć je z torrentowni.

Za giełdą od dawna ciągnęły się zarzuty o rzekome dopuszczanie do obrotu kluczy kupionych za pomocą kradzionych kart kredytowych. (Po zgłoszeniu na policję kradzieży, służby miały zamrażać środki, a autorzy nie otrzymywali wynagrodzenia).

By dać odpór złej sławie, G2A wyjaśniło, dlaczego praktyka jest wątpliwa (odsyłam do obszernego oświadczenia), po czym rzuciło twórcom i wydawcom wyzwanie. Firma wezwała ich do tego, by zgłosili do niej ewentualne nadużycia. Jeżeli zaś zewnętrzny audytor udowodniłby, że nielegalnie pozyskane gry faktycznie trafiły do obrotu – rzeszowiacy obiecali wypłacić studiom 10-krotność kwoty utraconej przez nie na chargebackach.

Dodajmy, że w tym samym oświadczeniu G2A udostępniło również dane, z których wynikało, że po premierze Descenders od No More Robots, za jej pośrednictwem „zeszło” raptem… pięć kluczy. Mimo to w kolejnych miesiącach Mike Rose kontynuował krucjatę (uruchomił nawet onlajnową petycję, którą domagał się zaprzestania sprzedaży przez G2A tytułów niezależnych), a jego sojusznikami stało się studio Wube Software, czescy autorzy strategii Factorio.


Co ważne: postanowili oni skorzystać z oferty G2A i dowieść, że w 2016 stracili przez tzw. chargebacki ok. 6,6 tys. dolarów
. Było to zresztą, nadmieńmy, jedyne studio które w ciągu 1,5 roku zgłosiło się do rzeszowiaków z wątpliwościami.

Po dokonaniu audytu G2A przyznało Czechom rację. Jak czytamy w opublikowanej właśnie odezwie:

„Wube zgłosiło się do nas z listą 321 kluczy, które zostały według nich nielegalnie sprzedane za pośrednictwem sieci. Chcieliśmy zaangażować szereg niezależnych firm audytorskich, ale nie znaleźliśmy żadnej, która spełniałaby uzgodnione przez nas wymagania. Wube i G2A zdecydowały jednak, że G2A powinno kontynuować wewnętrzne dochodzenie. Potwierdziło ono, że 198 kluczy Wube Software zostało sprzedanych za pośrednictwem giełdy od marca do czerwca 2016. Obie strony przypuszczają, że pozostałe 123 klucze rozeszły się na innych stronach i w sklepach”.

 

Efekt? G2A zapłaci pokrzywdzonym twórcom niemal 40 tys. dolarów (39, 600 $), a więc dziesięciokrotność kwoty, jaką zapłacilibyśmy za egzemplarze Factorio w pełnej cenie.

„Gdy uruchamialiśmy tę ofertę, chcieliśmy wysłać jasną wiadomość dla społeczności graczy: oszustwo szkodzi wszystkim stronom. (…) bezpośrednio tym, którzy kupują nielegalne klucze, twórcom i – ostatecznie – również G2A, bo jako pośrednik transakcji jesteśmy zmuszeni do pokrycia kosztów”.

Firma zapowiada transparentność i „kontynuowanie budowania mostów”. Zapewnia również, że jeżeli kolejni twórcy udowodnią, że dopuściła ona do sprzedaży nielegalnie pozyskane kody – również mogą oni liczyć na rekompensatę.