EGX: Polskie gry szturmują Londyn!

W stolicy Wielkiej Brytanii stawiło się czternastu wspaniałych.

Pod egidą Fundacji Indie Games Polska w centrum Excel wystawia się właśnie kwiat niezależnego gamedevu, aż do niedzieli prezentując swoje produkcje gościom z całego świata. Przedstawiamy je tu krótko, zawczasu obiecując Wam obszerną relację z targów, jaką opublikujemy w nadchodzący weekend.

Fire Commander

Z pozoru Atomic Wolf i Pixel Crow przejmują sztafetę (czy tam szlaucha) z rąk autorów klasycznego Emergency. W obu grach kierujemy zespołem strażaków, którzy mają za zadanie zdusić ogień i wyprowadzić cywili. Poza kilkuosobową drużyną (w jej skład wchodzą m.in. inżynier czy medyk) manewrujemy również wozem strażackim i karetką.

Choć podobieństwa między markami czuć nawet na etapie interfejsu (warszawiacy wyraźnie wzorowali się na Emergency 2017), Fire Commander to jednak nieco inna produkcja: wolniejsza, bardziej taktyczna, z wiodącą rolą aktywnej pauzy.

Children of Morta: Ancient Spirits

Duet Dead Mage & 11 bit studios regularnie wzbogaca swojego rogalika nową zawartością. Najnowszy z dodatków kusi nie tylko demokratyczną ceną (17,99 zł), ale i dodatkową postacią (półgoblinką Yajouj’Majouj) oraz skórkami dla pozostałych Bergsonów. Ponadto możemy liczyć na relikty, talizmany i błogosławieństwa, które dodatkowo zniuansują tego – i tak przecież rozbudowanego – hack’n’slasha.

Harmony’s Odyssey

Nie dajcie się zwieść propagandzie MythicOwl, według której „Odyseja” jest przeznaczona dla młodszych graczy! Demo – w ramach którego układamy z klocków dioramy i szukamy różnic między trójwymiarowymi makietami – kazało niżej podpisanemu zakwestionować swoją spostrzegawczość i umiejętność kojarzenia faktów!

Miła oku i uchu oprawa oraz niespieszność stanowią znakomitą odtrutkę na EGX-owy zgiełk, a widok wprawionych w ruch układanek wywołuje szczery uśmiech. Jeżeli tylko autorzy i autorki podleją to wszystko kilkoma minigrami – faktycznie wyjdzie im bajka!

The Fertile Crescent

The Fertile Crescent to gra nie polska, lecz polskawa, bo choć jej wydawcą jest wrocławskie The Knights of Unity, pracują nad nią dwaj rozkochani w Age of Empires Australijczycy.

Na tytułowym Żyznym Półksiężycu (pas ziemi ciągnący się od Egiptu, przez Palestynę i Syrię po Mezopotamię) odnajdzie się każdy, kto wie, że na dźwięk słów „wololo” należy zmienić koszulkę z czerwonej na niebieską. Za pixelartową oprawą kryje się kawał solidnego RTS-a, w którym rozbudowujemy osadę, gromadzimy surowce i podporządkowujemy sobie inne, bliskowschodnie cywilizacje. Główną trudność stanowi tu chroniczny brak żywności oraz – przynajmniej na tym etapie – niebiorące jeńców AI.

Death Roads: Tournament

A skoro już o Rycerzach Unity – całkiem niedawno studio zebrało na Kickstarterze ponad 130 dolarów na planszówkowe Death Roads, która to doczeka się także pecetowej adaptacji. Stojący za projektem zamysł jest intrygujący: to miks turówki, karcianki, roguelike’a i gry wyścigowej. Naszym celem jest bądź zdezelowanie wrogich wehikułów, bądź umknięcie im. Akcja toczy się w autorskim, pachnącym „Mad Maxem” uniwersum, w jakim niedobitki ludzkości ekscytują się programem telewizyjnym, którego bohaterowie urastają do rangi celebrytów… o ile, rzecz jasna, dotrą do mety w jednym kawałku.

Model Builder

Modelarstwo to dość drogie hobby… no, przynajmniej w analogowym wydaniu. Tytuł krakowskiego Moonlita (nadchodzący Dog Trainer) każe nam złożyć dziesiątki myśliwców, samochodów, statków, czołgów i śmigłowców – a także konstrukcje rodem z Frostpunka czy figurki fantasy od szczecińskiego Titan Forge. A wszystko za rozsądną (przynajmniej deklaratywnie) cenę.

Zabawkowe elementy własnoręcznie wytniemy z szablonu, skleimy, pomalujemy i obkleimy nalepkami, a następnie postawimy sobie na wystawie. Oczywiście nic nie stanie na przeszkodzie, by podrzeć oficjalne instrukcje i złożyć modele podług własnego widzimisię.

War Mongrels

Dyżurni skandaliści co prawda nie wystawiają się na stoisku IGP, a w dodatku łączą się ze uczestnikami targów zdalnie… trudno jednak zaprzeczyć, że ich nowa produkcja nieźle z publiką EGX-a rezonuje.

Gliwicka trategia zabiera nas na wschodni front II wojny światowej, gdzie dwóch żołnierzy Wermachtu decyduje się na zmianę barw klubowych. W programie znajdziemy m.in. robienie użytku ze zdolności specjalnych, skradanie, odwracanie uwagi oraz ciche zabójstwa (niekiedy: z wykorzystaniem otoczenia).

Słowem: to takie Commandos z zamiłowaniem do historii najnowszej.

Dinosaur Fossil Hunter

Pyramid Games przywiozło do Londynu aż dwie gry. Pierwsza z nich pozwoli nam spełnić marzenie o zostaniu paleontologiem. Na terenie amerykańskich wykopalisk chwycimy za skanery, łopaty i pędzle, by odszukać prehistoryczne skamieniałości, które wystawimy później w muzeum.

Między kolejnymi lokacjami przemieścimy się samochodem, a naszym zmaganiom na towarzyszyć wcale interesująca fabuła. Jeżeli projekt okaże się sukcesem – wcale niewykluczone, że (w ramach DLC) poszukamy dinozaurzych kości także na terenie Europy i Azji.

Occupy Mars

Kolejnemu tytułowi Pyramid Games reklamę robi sam Elon Musk… choć raczej nie jest tego świadom. Lubliński zespół przywiózł ze sobą do Albionu symulator gwiezdnego kolonisty, który rozbija się po otwartym świecie Czerwonej Planety, gromadzi surowce i prowadzi badania. A po drodze: sadzi rośliny i naprawia wiecznie psującą się maszynerię.

Dodajmy, że zespołowi na tyle spodobało się patrzenie w gwiazdy, iż całkiem niedawno zapowiedział Soyuz Constructors, jakie pozwoli nam złożyć rakiety Soyuz, Vostok, Voskhod i Sputnik.

Lumencraft

2Dynamic Games (developer) i Star Drifters (wydawca) pracują nad top down shooterem z elementami tower defense. W postapokaliptycznej przyszłości, w której ludzkość była zmuszona zaszyć się pod powierzchnią ziemi, odpieramy chmary robali, uciekamy przed rzekami magmy, rozstawiamy wieżyczki strażnicze i wydobywamy tytułowy lumen, minerał mający zrewolucjonizować przemysł energetyczny.

Ma to być miks Darkwooda (izometryczna perspektywa, podobny pomysł na oprawę) z Noitą (zagrożenie płynie tu nie tylko ze strony potworności, ale i systemu fizyki).

Dark Fracture

Krakowski Feardemic chce się specjalizować w grach grozy, nie dziwi więc, że jego wizytówką jest w Wielkiej Brytanii horror psychologiczny. Pierwszoosobowa przygodówka Twisted II Studio ma blendować świat rzeczywisty z koszmarami. Akcja toczy się w latach 90. w USA, w okolice tajemniczej „farmy ciał”, gdzie jako „dręczony tragiczną przeszłością” protagonista walczymy z własnym szaleństwem i „proceduralnie generowanymi, paranormalnymi zdarzeniami”. Po drodze rozwiążemy też kilka zagadek środowiskowych, bo właściwie czemu nie.

Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że – podobnie jak Destructive Creations – Feardemic wystawia się samodzielnie, nie pod banderą IGP-u.

Gatewalkers

Z pozoru Gatewalkers wydaje się ulepiony z tej samej gliny co Diablo i Torchlight… ale nie dajcie się tym pozorom zwieść! Owszem, to hack’n’slash z proceduralnie generowanymi podziemiami i opcjonalną (acz wskazaną!) kooperacją. Natomiast ma on w sobie silny, autorski sznyt!

Zróżnicowane krainy, do których trafimy, wymagają od nas konfrontacji z nieprzyjaznymi warunkami (niedobory tlenu, toksyczna atmosfera, mrok, śnieżyce). Elementów survivalu jest zresztą więcej; wyprawę warto zaplanować, mając na względzie – chociażby – porę dnia (nocą potwory pozyskują specjalne zdolności i stosownie posępny wygląd). Dodajmy do tego bezklasowy system rozwoju postaci, rozbudowany crafting, konieczność zadbania o wodę, żywność i ciepło, brak automatycznego celowania i intrygujący setting, a stanie się jasne, że RPG od A2 Softworks ma nie tylko chlubne inspiracje, ale i pomysł na siebie.

The Amazing American Circus

Jeżeli wsadzilibyśmy do miksera mechanizmy Slay the Spire, kreskę rodem z Darkest Dungeon i eksplorację à la Sid Meier’s Pirates – zapewne otrzymalibyśmy właśnie The Amazing American Circus. Koprodukcja Klabatera i Juggler Games zabiera nas do Stanów Zjednoczonych minionego wieku. Prezydent Roosvelt i królowa Wiktora ogłaszają konkurs na najlepszy amerykański cyrk, a choć faworytem jest P.T. Barnum – karta może się odwrócić. Wymaga to jednak zawalczenia o uwagę masowej publiczności (co przybiera postać nieszablonowej karcianki), rozbudowy własnego matecznika i zjeżdżenia Stanów wzdłuż i wszerz.

Najlepszy miesiąc życia

Warszawska Szkoła Filmowa nie tylko uczy, jak robić gry, ale także robi gry. Pierwsza z nich to przygodówka na modłę Kentucky Route Zero. W ramach interaktywnego kina drogi zwiedzimy USA lat 60. w butach śmiertelnie chorej Louise, która stara się znaleźć miejsce dla swojego syna, Mitcha. Spodziewajcie się rozlicznych wyborów moralnych, zanurzenia w lokalnym folklorze i niełatwych rozliczeń z przeszłością.

Partnerami polskiego stoiska są Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych.