Cyberpunk 2077: W grze pojawią się grafika oraz udźwiękowienie!

To się przestaje robić śmieszne.

Krajową prasę i portale trawi poważna choroba, a materiały o Cyberpunku 2077 są jednym z jej symptomów. W temacie gry, która prawdopodobnie zostanie najpopularniejszym produktem rozrywkowym w historii Polski, publikuje się wszystko. Przestrzegam jednak: bijąc się o każdego klika, szera i lajka krzywdzimy tak siebie, jak i naszych odbiorców.

Cyberpunk 2077: Multiplayer… coś tam, coś tam

Nie przesądzam, czy wina leży po stronie cynizmu wydawcy, czy też newsman ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem (i/lub redakcją materiału źródłowego). Spójrzcie jednak na nagłówek, którym Portal A zabił dziś na alarm: 

Wiadomość ta została wyciągnięta z następującej wypowiedzi wiceprezesa CD Projektu Piotra Nielubowicza (cytujemy w całości):

– Jeśli chodzi o monetyzację trybu wieloosobowego Cyberpunka, uważamy, że w tej chwili jest zdecydowanie za wcześnie, aby dzielić się szczegółami lub udzielać jakichkolwiek informacji; projekt znajduje się na stosunkowo wczesnym etapie. Wciąż eksperymentujemy – w końcu to nasza pierwsza gra wieloosobowa. Sprawdzamy różne opcje oraz możliwości i zdecydowanie nie jest to odpowiedni czas, aby deklarować konkretny kierunek. Oczywiście możecie oczekiwać, że nie zmienimy naszej ogólnej polityki dotyczącej „umów z graczami”, więc spodziewam się rozsądnej monetyzacji i – jak zawsze – odpowiedniego stosunku jakości do ceny.

Hasło „mikropłatności” nie padło, a studio wielokrotnie się od nich odżegnywało (odsyłam zresztą do newsa, którym prostujemy sprawę). Redakcja Portalu A nie zadała sobie trudu, by osadzić wiadomość w kontekście, ale też – po prawdzie – by zrozumieć to, o czym mówi człowiek, którego cytuje. Nadmieńmy przy tym, że nie była jedyna, bowiem podobne bzdury kolportowały media tak w Polsce, jak i na Zachodzie.

Kłopot w tym, że nawet ci, którzy po prostu opublikowali wypowiedź Nielubowicza, popełnili błąd. Nie czai się w niej bowiem żaden “news”. Że Redzi planują tryb dla wielu graczy – było wcześniej wiadome. Że jeszcze nie ogłosili, w jaki sposób chcą go monetyzować – było wcześniej wiadome. Członek zarządu “spodziewa się rozsądnej monetyzacji”… ale co z jego wypowiedzi wynika, co ona właściwie znaczy?

Nic. To pustosłowie, którym ów zbija niewygodne pytanie… Co jednak nie przeszkodziło redakcjom w wygenerowaniu chwytliwych nagłówków i nabiciu sobie liczby wyświetleń.

Cyberpunk 2077: Będziemy tam, gdzie będziemy

Nie jest to jednak odosobniony kazus. Przykładowo w lutym Portal B zamieścił materiał: 

Pretekst? Na cyberpunkowym Twitterze pojawił się liczący 57 liter ćwierk, zgodnie z którym studio wybiera się na targi. Portal B postanowił rozdąć tę skromną wiadomość do 2300 znaków (pół strony tekstu). Że napchał newsa watą, autor doskonale zdaje sobie zresztą sprawę. Jak sam bowiem pisze:

“Oczywiście wciąż nie wiemy jak wyglądać będzie prezentacja gry na zapowiadanych targach. Liczymy na nowy trailer i garść konkretów z datą premiery włącznie”.

Jako odbiorca mediów czuję się w obowiązku, by zadać redakcji Portalu B ważne pytanie. Na jakiej podstawie stwierdziła ona, że wysokobudżetowa gra od notowanej na giełdzie spółki, którą pierwszy raz zaprezentowano w akcji rok wcześniej, mogłaby się NIE pojawić na największej imprezie w naszej branży? Obecność blockbustera na E3 jest mniej więcej równie oczywista, jak fakt, że lód topi się w dodatnich temperaturach. Skoro zaś wiadomo, że gra się w LA pojawi, to po co publikować newsa, że się pojawi? 

Newsem byłoby, gdyby twórcy zdecydowali się jej nie przywozić (co się zresztą zdarza, vide Beyond Good & Evil 2 w tym roku i Shenmue III dwa lata temu). Ewentualna absencja może być zaczynem do spekulacji, że studio ma niewiele do pokazania lub boryka się z kłopotami. 

Cyberpunk 2077: Twórcy mają pomysły

Kwiecień. Portal C decyduje się na publikację artykułu (4700 znaków), zatytułowanego: 

Za truistycznym nagłówkiem kryje się wywiad, jakiego Mateusz Tomaszkiewicz (projektant questów) udzielił serwisowi AreaJugones. Nadmieńmy, że może i metryka Tomaszkiewicza (rocznik 1989) na to nie wskazuje, ale w temacie wypowiedzi dla mediów – to stary wyga. Ów doskonale wie, jak nie mówić dziennikarzom nic konkretnego, ale zrobić to w miły dla ucha sposób. 

Z rozmowy z nim dowiadujemy się więc, że studio „nieustannie dopracowuje i zastanawia się, jak urozmaicić grę” (w przeciwieństwie do innych twórców, którzy w toku produkcji nie dopracowują i się nie zastanawiają?). Produkcja „oferuje szeroki wachlarz opcji w zależności od tego, jak chcesz w niego grać i pozwala cieszyć się wybranym stylem gry” (dziękuję za wyjaśnienie, dotychczas wszyscy podejrzewaliśmy, że Cyberpunk 2077 to liniowa przygodówka point’n’click). Ponadto: „jeśli chodzi o gameplay, mamy pewne pomysły i rzeczy, które nie są jeszcze gotowe i które staramy się wdrożyć, ponieważ będą bardzo dobre” (czy muszę komentować?). 

Poświęciwszy na lekturę “newsa” kilka ładnych minut, nie jestem bogatszy w żadną wiedzę. Życzliwie przypomnę Portalowi C, że media powinny być gatekeeperem; filtrem odsiewającym pustosłowie od konkretu. 

Cyberpunk 2077, Cyberpunk 2077, Cyberpunk 2077

PR-owcy Redów potrafią ukręcić newsa z powietrza, stąd w lutym trzykrotnie zaprzeczyli, że nie, ich gra nie będzie tytułem ekskluzywnym w sklepie Epica. Uczynili to w oświadczeniu na Facebooku Cyberpunka 2077, oświadczeniu na Twitterze Cyberpunka 2077 oraz w oświadczeniu jednego z twórców Cyberpunka 2077. Ich prawo. Gorzej, że Portal D zdecydował się “sprzedać” temat w formie trzech osobnych wiadomości!

Cyberpunk 2077: Ale jazda! (Cybertruckiem)

Na najniższy krąg medialnego piekła zszedł jednak Portal E, który skusił mnie tytułem:

Druga część nagłówka jest prawdziwa: złotousty Elon rzeczywiście pochwalił się zbytem swojej ciężarówki (dla dociekliwych: w dobę spłynęło 146 tys. zamówień). Natomiast cała reszta “newsa” to strumień świadomości, którego nie wymyśliliby Gombrowicz na spółkę z Witkacym.

Jak czytamy:

“Miliarder zaznaczył, że ten wynik udało się uzyskać bez jakiekolwiek reklamy, jednak z tą tezą nie może zgodzić się część Internautów. Spore grono osób dostrzegło bowiem rozmowę Elona Muska z przedstawicielami Cyberpunka 2077”.

Ocenie czytelników pozostawię, czy poniższą wymianę tweetów można uznać za formę reklamy. 

W międzyczasie powstała przeróbka cybertrucka (autorstwa Boss Logic), którą podał dalej m.in. Radek Grabowski, PR-owiec Redów. 

Wymiana śmiesznostek? Skąd! Dla dociekliwej redaktorki Portalu E to dowód na crossover, przy którym Jump Force, Avengers i Super Smash Bros. wypadają wręcz zachowawczo! Jak pisze:

 „Aktualnie CD Projekt RED nie chce komentować sprawy, jednak wspomniana wyżej rozmowa, zdaniem wielu może zapoczątkować małą współpracę między wizjonerem z Tesli a polskim studiem”.

Trudno mi wyrokować, czy CD Projekt RED chciałby skomentować rojenia Portalu E… być może wypadałoby go jednak zapytać? Ciekaw też jestem tych “wielu”, zdaniem których dojdzie do współpracy? Niestety, dziennikarka nie wygasza moich napięć, gdyż nie podaje ich tożsamości (domniemuję więc, że chodzi o wypowiedzi internautów).

Cyberpunk 2077 będzie grą wideo

Cyberpunk 2077 z pewnością będzie świetnym tytułem, o którym warto pisać. Nie możemy jednak, jako media, sprowadzać się do roli słupów ogłoszeniowych, na których ktoś będzie rozwieszał reklamy i PR-owe komunikaty. Problem nie dotyczy zresztą wyłącznie tej jednej gry, ale całego medialnego ekosystemu, który rozpaczliwie potrzebuje jakichkolwiek filtrów; naszym obowiązkiem jest patrzeć krytycznie na to, co mówią źródła, bo jeżeli tego nie robimy – przyzwyczajamy odbiorców do bylejakości. Równocześnie wysyłamy sygnał do dużych wydawców i twórców: opublikujemy wszystko, nie musicie się gimnastykować z komunikatami. Działamy też na szkodę mniejszych zespołów (bo przecież nasz czas nie jest z gumy, a zamiast streszczać wspomniany wywiad z Tomaszkiewiczem, newsman mógłby trzasnąć dwa mniejsze artykuły), wreszcie: sami tracimy, nie zajmując się wartościowszymi tekstami.

Pędząc za liczbą wyświetleń, krzywdzimy branżę, którą rzekomo kochamy.

Autor: Mateusz Witczak