Terminator: Resistance z darmowym dodatkiem

Jego gwiazdą jest model T-800.

Choć w ostatnich miesiącach krakowski Teyon odjechał od klasyki kina akcji (zresztą Monster Truckiem), studio nie zapomina o grze, która umieściła je na świeczniku.

Opublikowany właśnie Infiltrator Mode wprowadza nową skórkę i kolejną mapę. Niejako przy okazji otrzymaliśmy sympatyczny bonus, a więc „Zero Day Exploit”, komiksowy prequel autorstwa Dark Horse, którego gwiazdami są znani z gry Jessica Baron i doktor Edwin Mack.

Zwiastun DLC zdradza, że nie zabraknie w nim syntezatorów, płomieni oraz modelu, w którego w kinowej sadze wcielał się Arnold Schwarzenegger.

Przypomnijmy, że Terminator: Resistance poradził sobie wcale nieźle, gdy piszę te słowa pecetową wersję Resistance kupiło (według przybliżonych szacunków SteamSpy’a) ok. 250 tys. osób, a do tej liczby trzeba przecież doliczyć zbyt edycji na PS4 i XBO. A choć krytycy zareagowali na krakowską adaptację bez entuzjazmu (zależnie od platformy średnia jej ocen waha się od 47 do 60%), sami odbiorcy zdają się oceniać ją ciepło.

Projektanci liczyli się zresztą z taką reakcją krytyki. W udzielonym PolskiGamedev.pl wywiadzie („Młodsi recenzenci nas nie zrozumieli„), mówili:

Piotr Łatocha: Krytycy twierdzą, że jesteśmy wtórni… być może, ale takie było nasze założenie. Chcieliśmy stworzyć grę, w której odbiorca od razu się odnajdzie, w której nie będzie się czuł nieswojo, w której nie będzie się blokował. To od niego zależy pacing. Ma opcje poboczne, dialogi, ale jeżeli się znudzi i chce sobie postrzelać – może je pominąć i ruszać do akcji. Graczom się to podoba. Recenzentom – niekoniecznie.

Michał Tatka: Nie wszyscy recenzenci zrozumieli zachowanie terminatorów. Dość głupie, przyznaję… ale to są wpływy filmu. Ostrzeliwany Terminator idzie prosto w stronę linii ognia. W Resistance jest mnóstwo filmowych niuansów, które są źle odbierane przez młodszych redaktorów, wychowanych na “Matriksie”, “Transformersach” i nowych FPS-ach. Oni patrzą na maszyny Skynetu jak na ludzi, żołnierzy, którzy by przecież stosowali uniki… Tymczasem Terminator nigdy, przenigdy, nie unikał kul.