Papetura i Slice of Sea laureatami Aggie Awards

Dzieła naszych solistów zwyciężyły w nieoczywistych kategoriach. Z kolei dwie bardziej znane gry musiały obejść się smakiem.

W lutym donosiliśmy, że aż cztery polskie produkcje mają szanse na statuetki Aggie Awards, a więc nagrody przyznawane przez redakcję i czytelników Adventure Gamers (mekkę fanów wskazywania i klikania). Miło nam poinformować, że dwie z nich faktycznie zdobyły wyróżnienie. Mniej miło: że The Medium i Gamedec przepadły w głosowaniach.

Jednym z największych triumfatorów jest The Forgotten City (laureat w kategorii „najlepsza przygodówka 2021” i kilku innych), pętla czasu, która zaczynała jako mod do Skyrima, a sześć lat później przerodziła się w pełnoprawną produkcję. Publiczność doceniła natomiast klasycyzującą komedię The Darkside Detective: A Fumble in the Dark.

Ale do rzeczy! Redakcja uznała Slice of the Sea za „najlepszą grę, w którą nikt nie grał„. Jak czytamy w uzasadnieniu:

„Slice of Sea to wielka tajemnica. Pozbawiona słów i ekspozycji podróż przez senny, akwarelowy krajobraz pełen dziwnych stworzeń, nieodgadnionej architektury i niewytłumaczalnych śladów historii, która nigdy nie została opowiedziana, jest równie trudna do opisania, jak do zapomnienia. Dzieło solowego twórcy, Mateusza Skutnika, pojawiło się bez fanfar i prawie bez marketingu, ale jego gra wręcz błaga o odkrycie. To diament w surowym stanie, cierpliwie czekający na kolejnych amatorów, którzy poznają jego sekrety”.

Produkcję Petums doceniono z kolei za efekty dźwiękowe.

„Wybaczamy ci założenie, że gra stworzona z papieru musi być pełna wyłącznie szelestów, skrzypień i dźwięków rozdzierania. Papier jest prosty, bezwładny i nieożywiony – jak mógłby brzmieć inaczej? Najwyraźniej solista Tomasz Ostafin nigdy nie słyszał o ograniczeniach wybranego przez siebie tworzywa. Prawdopodobnie dlatego, że ćwierkanie, brzęczenie i trele mieszkańców Papetury zagłuszały rzeczone ograniczenia. Jego oszałamiający świat jest w całości zrobiony z papieru, ale po brzegi wypełniony życiem, które wcale nie jest ciche. Każdy dźwięk doskonale pasuje do stworzenia, które go wydaje: od chrząknięć, pomruków i sapania zrzędliwego, podobnego do zwoju Pape, przez radosne piski i bełkotanie jego larwowatego kumpla Tury, aż do trzasków i warknięć istot, które spotykają po drodze. Pejzaż dźwiękowy nadaje każdej scenie głębię, której nie spodziewałbyś się po papierze.

Gratulujemy!