Buried in Ice: Polacy naoglądali się „Czegoś”

I teraz coś z tym zrobią.

Inspiracji filmem Johna Carpentera Liquid Engine Development bynajmniej nie kryje. Mieszanka survivalu z erpegiem umieści nas w ocieplanym obuwiu Kurta – człowieka, który cudem ocalał z płonącej amerykańskiej bazy na Antarktyce. Wszystko wskazuje na to, że imiennik znanego aktora sprawił, że pogrzebane niegdyś w lodzie paskudztwo znów zagraża człowiekowi. Do filmowego horroru nawiążą sceny, w których będziemy szukać paliwa i sięgniemy po miotacz ognia, a podczas spotkań z innymi ludźmi nigdy nie będziemy pewni, czy nasz rozmówca jest w swym ciele sam.

Autorzy obiecują protagoniście końskie dawki mogącego doprowadzić na skraj stresu, dylematy związane z trudami zachowywania dystansu społecznego oraz zagrożenia ze strony nieprzyjaznego środowiska. A nadto: swobodę wyboru, dzięki której zamiast zabić będziemy mogli np. ukraść.

Buried in Ice zmrozi nam krew w żyłach w terminie niewiadomym. Więcej o grze przeczytacie w tym miejscu.