
Ryzykowny biznes: Monotype na tropie nielicencjonowanych fontów w grach
Branżowa wieść niesie, że teraz właśnie na celownik wzięto producentów gier z Polski. I niejeden w poczcie znalazł już pozew z pięciocyfrową kwotą. Kto powinien się obwiać? Co robić, jak żyć?
W świecie gier komputerowych, gdzie art design jest kluczowym czynnikiem wyróżniającym produkty na tle konkurencji, często zapominamy o jednym, pozornie nieistotnym, a jednak niezwykle ważnym elemencie: fontach. Używane w dialogach, opisach przedmiotów, a nawet w logo gier i materiałach promocyjnych, są niczym niewidzialni bohaterowie, którzy potrafią zadecydować o ostatecznym odbiorze dzieła. Ale uwaga – ich niewidzialność nie oznacza braku ochrony prawnej, a brak wiedzy w tym zakresie może słono kosztować.
Fonty to utwory i podlegają ochronie prawnej
Tak jak grafiki czy utwory muzyczne, fonty mogą być chronione prawem autorskim. To oznacza, że ich wykorzystanie, zwłaszcza w celach komercyjnych, wymaga uzyskania odpowiedniej licencji. Nie ma tutaj wyjątku dla gier komputerowych.
Licencje na fonty są różnorodne i często bardzo szczegółowe. Zezwalają na konkretne zastosowania, np. w aplikacjach i grach, na stronach internetowych (licencje webowe) czy w materiałach marketingowych (licencje desktopowe). Kluczowe jest dokładne zapoznanie się z warunkami licencji, aby upewnić się, że obejmuje ona zamierzony sposób wykorzystania, a także zasady rozliczania są zrozumiałe (opłata jednorazowa, okresowa, uzależniona od liczby pobrań czy przychodów). Modyfikowanie fontu wymaga zazwyczaj osobnej zgody.
Monotype na wojennej ścieżce: wezwania do zapłaty
Problem pojawia się, gdy twórcy gier, świadomie lub nieświadomie, używają fontów bez odpowiedniej licencji lub naruszają jej warunki – niezależnie od tego, czy chodzi o font w logo gry czy w jej creditsach.
Jak wspomniano, obowiązek przestrzegania prawa autorskiego dotyczy również gier, a branżowi giganci, tacy jak Monotype Imaging Holdings Inc., nie pozostają obojętni na naruszenia, których dopuszczają się deweloperzy. Szczególną uwagę należy zwrócić na takie fonty jak Calibri Bold, Arial, Times New Roman czy Gothic, do których prawa przysługują właśnie Monotype.
Monotype jest znany z aktywnego dochodzenia roszczeń od podmiotów korzystających z ich fontów bez licencji. Wykorzystują do tego zaawansowane boty, które przeczesują internet w poszukiwaniu konkretnych fontów w grach, na stronach internetowych, w materiałach wideo i plikach PDF. Ryzyko wykrycia nieuprawnionego użycia jest zatem wysokie, zwłaszcza w przypadku gier istniejących przecież w dużej mierze w przestrzeni internetowej.
Dostaliśmy wezwanie – co zrobić?
Co jakiś czas branżę obiega informacja, że deweloperzy otrzymują od Monotype pismo z żądaniem zapłaty odszkodowania za nieuprawnione korzystanie z fontu. Zazwyczaj Monotype żąda uiszczenia kwot rzędu kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Co zrobić w takiej sytuacji?
Przede wszystkim sprawdzić, czy kupiono licencję na font. Jeśli tak – sprawdzić jej warunki. O ile sposób licencjonowania jest odpowiedni dla działalności studia, wystarczające powinno być przedstawienie Monotype dowodu zakupu licencji. Na marginesie: warto pamiętać, by od razu po zakupie licencji zapisać ją jako PDF – na przykład na wypadek, gdyby jej treść miała się zmienić, a licencjodawca dochodził roszczeń, które wynikają z późniejszych modyfikacji.
Jeśli studio nie posiada licencji, może okazać się, że to podwykonawca był odpowiedzialny za elementy gry, których dotyczy wezwanie. Warto to sprawdzić – być może w ogóle nie doszło do naruszenia, bo zleceniobiorca posiada odpowiednie licencje.
Jurysdykcja ma znaczenie: różne konsekwencje
Jeśli doszło do naruszenia praw Monotype (przez niewykupienie licencji w ogóle albo wybranie nieprawidłowego rodzaju licencji np. licencji niekomercyjnej dla płatnej gry), sprawa się komplikuje. Monotype faktycznie może podjąć próbę dochodzenia należności.
Zgodnie z warunkami licencji dla fontów Monotype to, gdzie i pod jakim prawem będzie rozstrzygnięty ewentualny spór, zależy od tego, jaka spółka z grupy Monotype jest licencjodawcą (np. dla spółki Monotype Ltd. właściwe będzie prawo Anglii i Walii, dla spółki Monotype GmbH – prawo niemieckie, a dla spółek amerykańskich – prawo stanu Massachusetts).
W oparciu o powyższe, zanim wykonasz przelew, warto zweryfikować kwotę, której zapłaty domaga się licencjodawca. Jest to istotne, bo wysokość kar i konsekwencje naruszenia praw autorskich do fontów mogą się znacząco różnić w zależności od jurysdykcji. W niektórych państwach opłaty licencyjne za nieautoryzowane użycie utworu mogą być wielokrotnością standardowej ceny licencji, a dodatkowo naliczane są kary – stąd kwoty, które Monotype wskazuje w wezwaniach do zapłaty, są często tak wysokie.
Co dalej?
Trudno ocenić rozmiar naruszenia, nie znając konkretnej sytuacji, w szczególności produktu, w którym wykorzystano font, ani czasu trwania naruszenia. Z kolei nie znając rozmiaru naruszenia, nie sposób ocenić, czy wysokość wynagrodzenia i/lub odszkodowania wskazanego przez Monotype jest uzasadniona. Można posłużyć się aktualnym cennikiem właściwym dla fontu, który został wykorzystany, aby mieć punkt odniesienia w ewentualnych negocjacjach.
Niezależnie od podjęcia decyzji o przystąpieniu do negocjacji z Monotype, warto zadziałać na przyszłość i rozważyć… jak najszybszą zmianę czcionki. To może być żmudny proces, ale takie posunięcie odsuwa ryzyko wystąpienia przez licencjodawcę z dalszymi roszczeniami.
Podsumowując, w art designie dbałość o detale ma znaczenie – dotyczy to również fontów. Ich niewłaściwe wykorzystanie to nie tylko ryzyko reputacyjne, ale przede wszystkim poważne konsekwencje finansowe. Lepiej zapobiegać niż leczyć i zawsze upewnić się, że posiadamy odpowiednie licencje na wszystkie używane fonty.