Space Punks odsłania karty. „Poczujecie vibe Flying Wild Hog”

Nic dziwnego, wszak studio tworzy proceduralnie generowaną grę-usługę F2P, która zadebiutuje ekskluzywnie na Epic Games Store, będzie wymagać ciągłego połączenia z siecią i zaoferuje masę mikropłatności.

Żarty na bok; być może sieciowe hack’n’slashe to dla Hogów nie pierwszyzna, ale wczorajsza konferencja pozwala uwierzyć, że jest w tym szaleństwie metoda!

Egzotyczne małżeństwo

O tym, że nasi krajanie skumali się z brytyjskim Jagexem informowaliśmy niemal dokładnie rok temu Dotychczas szczegóły tego partnerstwa były jednak owiane tajemnicą. Wszystko stało się jasne tydzień temu, gdy do sieci trafił pierwszy zwiastun Space Punks, action RPG-a zdającego się miksować Diablo, Borderlandsy i „Strażników galaktyki”. Ma to być pierwszy z owoców Jagex Partners, inicjatywy, w ramach której autorzy RuneScape’a dzielą się swoim know-how z kolegami po klawiaturze. Co wnoszą w posagu – dobitnie dowiedzieliśmy się ze zwiastuna, na którym wyświetliły się hasła: „miliony graczy” i „światowe community”.

– Robimy gry od ponad 12 lat, szybkie tempo akcji jest w naszym DNA.

– rozpoczął Michał Szustak, dodając, że Space Punks pozwoli poczuć „vibe Flying Wild Hog”. Prezes ewidentnie się wówczas krygował, bo studio wyraźnie wkracza na nieznane wody.

Inspiracją dla Space Punks nie była przy tym – tłumaczy w rozmowie z PolskiGamedev.pl reżyser Michał Kuk – klasyka hack’n’slashów, ale Helldivers od ekipy Arrowhead (Magicka, Gauntlet). Krakusi planują nadać tamtej formule autorski sznyt.

– Doświadczenie, jakiego nabraliśmy przy Hard Resecie i Shadow Warriorach utwierdziło nas w przekonaniu, że wiemy, jak robić fajne combaty. Grając w Helldiversy przychodziło nam do głowy, że, kurczę, ciekawie byłoby trzykrotnie podkręcić temu. I jakby jeszcze było trochę więcej wybuchów. I jeszcze gdyby dorzucić do tego wszystkiego katanę, którą możemy masakrować przeciwników…

Top downy dzielą się na dwa gatunki: albo stawiają na walkę melee (Diablo i Path of Exile), albo są shooterami (Helldivers, Ruiner). Nie ma tak naprawdę efektownego, szybkiego top downa, który skupiałby się na obu komponentach. A jak jeszcze to posklejamy fajnym movementem…

– zawiesza głos.

Zespół planuje oprzeć nowy tytuł na czterech filarach:

  1. Moc broni, granatów i gadżetów („Niekończący się arsenał”)
  2. Co-op dla czterech osób („Podziel się chwałą”)
  3. Dowcipna otoczka („Błyskotliwa galaktyka”)
  4. Niecodzienna obsada („Nie herosi: postacie, odmieńcy, piraci, łajdacy”)

Zacznijmy może od ostatniego punktu. O ile z pierwszego zwiastuna dowiedzieliśmy się, że w obsadzie znajdą się „ten przystojny”, „ten szalony”, „ta bystra” i „ten straszny”, dziś wiadomo, że chodzi o Duke’a, Finna, Eris i Boba.

Oto całe towarzystwo w szczegółach:

– Duke chce być sławny i bogaty, ale przede wszystkim: kochany – tłumaczy Kuk. – Nigdy nie zostawia on swoich przyjaciół na pastwę losu. By zapewnić im bezpieczeńśtwo, ów skorzysta z hologranatów, stworzy projekcje samego siebie i roztoczy aurę, jaka zmotywuje towarzyszy do zadawania większych obrażeń.

Antropomorficzny świniak to rasowy tank. Może on zrzucić na wrogów deszcz rakiet, skorzystać z „prosiakowego magnetyzmu” (a więc przyciągać niemilców). Ewentualnie z „błogosławieństwa berserkera”. (A więc otulić zespół tarczą),

– Eris trzyma dystans względem sprzymierzeńców, ale lubi sobie zażartować. Szczególnie z Duke’a – zagaja Dawid Romanowski (lead programmer). W polu (anty)bohaterka bynajmniej natomiast nie dowcipkuje. Dzięki znajomości technologii może ona nabić oponentów na „nanobotyczne ostrza”, tudzież roztoczyć wokół siebie atak obszarowy. W razie potrzeby przywołuje też maszyny, by te obezwładniły na moment przeciwników (czyniąc ich podatnymi na ataki drużyny).

Ekspert od technologii rozstawi na mapie wieżyczki strażnicze i miny. Przywoła również drony, które będą służyć zuchom wsparciem z powietrza.

Hogi odgrażają się, że między czworgiem protagonistów wystąpią „liczne synergie” i że wspólnie będą oni krzesać kombosy. Swoją drogą: na wspomnianym „czworgu” bynajmniej się nie skończy, acz właśnie w ich butach sprawdzimy wczesnodostępnego builda.

Ponadto dowiedzieliśmy się, że…

  • W sklepie kupimy (za żywą gotówkę) śliczne skórki, acz zakupy nie wybiegną poza kosmetykę.
  • Drzewka zdolności są o-g-r-o-m-n-e (a znajdziemy na nich nie tylko pasywne bonusy).
  • Tytuł wymaga stałego dostępu do internetu.
  • Crafting pozwoli nam podłubać przy schematach (co zdeterminuje typ broni), komponentach (mają mieć wpływ na statystyki) oraz modach.
  • Rolę huba ma spełniać Devil’s Gambit, stacja kosmiczna, z poziomu której zakupimy ekwipunek (lub stworzymy własny) i dobierzemy sobie zlecenia (oraz obierzemy jeden z czterech poziomów trudności).
  • 14 lipca ruszy pecetowy early access (dostępny ekskluzywnie na Epic Games Store). Otwarta beta powinna otworzyć swoje podwoje zimą, z kolei w 2022 Space Punks sprawdzą właściciele konsol.
  • Do zamkniętej bety dostaniemy się, zakupiwszy founders packa. Dostępne będą trzy zestawy (klucz, swag pack, splendor pack).

Więcej usłyszycie o Space Punks (i krakowskim Flying Wild Hog!) podczas specjalnego odcinka „Polski w grze”, na okoliczność którego zaprosiliśmy Michała Kuka (reżyser), Annę Czaplę (producentka), Bogumiła Łaciaka (programista) oraz Dawida Romanowskiego (lead programmer).